List miłosny do Ojca Niebieskiego

Jak wyrazić swoją miłość i współczucie wobec Boga?

Image_38

Tak jak ludzie piszą listy miłosne z potrzeby serca, tak i ja z tego samego powodu piszę tę książkę „Dotyk wieczności” i prowadzę moją stronę internetową. To jest mój list miłosny do Ojca Niebieskiego. Czasami czuję także, że piszę „ten list” do najbliższych przyjaciół i do członków mojej rodziny, a czasami nawet do wszystkich ludzi.

Nie muszę nikogo namawiać do kierowania się miłością w życiu codziennym. Dla wielu ludzi to zwykły truizm. Można to przyjąć lub nie, jako że w naszej rzeczywistości wszystko jest relatywne. Tymczasem w stosunku do Boga ta relatywność nie funkcjonuje. Sprawdziłem to na samym sobie. Albo zwracamy się do Ojca Niebieskiego z absolutną szczerością i z „sercem na dłoni”, albo w ogóle nie warto próbować tego robić. Szkoda naszego czasu. Żadne półśrodki, fałszywa pokora czy ukrywanie prawdy o sobie nie działają. Można tupać nogami, wygrażać pięściami, walić głową w mur, a i tak bez absolutnej otwartości i prawdziwego uczucia miłości nie nawiąże się kontaktu ze Stwórcą. To jest warunek minimum.

Często deklarujemy miłość do Boga, choć nie bardzo wiemy, czy tak jest faktycznie. Jak zatem upewnić się, że Go naprawdę kochamy?

Trzeba sobie przypomnieć, jak kochamy bliską sobie osobę. Jeśli czujemy wciąż niegasnącą potrzebę jej bliskości, jeśli chcemy stale z nią przebywać, tulić się do niej i wciąż rozmawiać z nią – wszystko to świadczy o miłości do niej. Przebywanie z ukochaną osobą jest niekończącą się radością. Najczęściej chcielibyśmy, aby to wspólne przebywanie i miłość trwały wiecznie.

Przenieśmy zatem to rozumowanie na nasz stosunek do Boga. Czy chcemy stale z Nim przebywać, rozmawiać z Nim i czuć Go całą naszą osobowością? Na to pytanie możemy sobie odpowiedzieć tylko sami.

Piękny list miłosny do Niego sprawi Mu na pewno ogromną radość. Nieważne, czy ten list będzie pisany na papierze, na komputerze, czy na tablicy. Gdyż tak naprawdę można go tworzyć na ukrytym „papierze” w naszym umyśle lub bezpośrednio „wpisywać” w wirtualną pamięć zakodowaną w naszym mózgu.

Jest jeszcze jedna prosta wskazówka. Najlepiej przesyłać sekwencje listu do Boga samotnie i słowami wypływającymi prosto z serca, nawet wykrzykując je głośno i unikając przy tym wyuczonych formułek. List do Boga jest intymnym kontaktem „twarzą w twarz” i żaden tłum wokół nas nie jest potrzebny.

Bardzo namawiam tych, którzy chcą rozwijać swoją więź z Bogiem i zbliżyć się do Niego, aby nie poddawali się psychozie tłumu i naciskom otaczającego środowiska, by postępować w myśl utartych obyczajów i tradycji. Nie słuchajcie uwag o ewentualnej nietypowości waszego zwracania się do Boga. Po to macie serce, które zostało wam dane do łączności z Nim, aby udzielało odpowiedzi, jak trafiać do Jego Serca. Dla stworzenia bliskiego kontaktu z Bogiem nie jest istotne branie udziału w uroczystych procesjach, tłumnych pielgrzymkach czy w innych widowiskowych wydarzeniach, gdyż to nie przynosi istotnego postępu w drodze do Niego. Przez tysiące lat bardziej zagłuszamy w ten sposób swój osobisty kontakt z Bogiem, niż zyskujemy bliższą z Nim więź. Nie odciągam nikogo od aktywnego udziału w życiu religijnym, szczególnie od pielgrzymek. Jednak spróbujcie pójść tylko sami, w swoim własnym towarzystwie, na przykład na pielgrzymkę do oddalonego, cichego wiejskiego cmentarza i spędzić tam co najmniej pełną godzinę, siedząc na małej ławeczce. To jest głębokie, duchowe przeżycie i, kto wie, może szansa na kontakt z Sercem Ojca Niebieskiego!

Wiadomo, że istnieją różne ważne przykazania, dogmaty i przepisy religijne. Oczywiście, znamy je i one powinny nam przypominać o naszych słabościach. Jednak tam, gdzie jest przymus, narzucona dyscyplina i strach, tam nie ma miłości. Z takiej ograniczonej postawy życiowej nie da się zbudować właściwego kontaktu z Bogiem.

Wokół nas świat rozwija się błyskawicznie i wszystko się zmienia. Mamy coraz uczciwszą demokrację i swobody obywatelskie. Nie należy zatem stać w miejscu z rozwojem swojej wiary.

Pisząc list do Boga, można sobie zadać pytanie, czy nasze życie może mieć jakiś związek z działaniem Opatrzności Bożej, prowadzącej do zbawienia ludzkości. Tego właściwie nigdy nie wiemy. Może nie mieć też tej wiedzy nikt inny. Pozostaje zatem skupić się na osobistej więzi z Bogiem przez ciągły kontakt myślowy z Nim. Umieśćcie wasze myśli w tym liście. Włóżcie do niego słowa obrazujące całe wasze serce, całe wasze jestestwo i jak dziecko powiedzcie Mu, że Go bardzo kochacie!

Równocześnie człowiek powinien wiedzieć, że nie jest to taka radosna i beztroska miłość, jaką często przeżywamy w młodości. To miłość do Ojca, który stracił Swoje dzieci w Ogrodzie Eden i wciąż czeka na ich powrót. To również miłość do Tego, który usłyszał od Swego Syna słowa: „Boże Mój, Boże Mój, czemuś mnie opuścił?”. Kto doznał takiego dotknięcia Serca Boga i płakał dla Niego, ten to wie. Nie ma takich słów ani żadnego sensownego porównania, aby to wyrazić.

Na stronach niniejszego opracowania mówię o Bogu jako o samotnym Ojcu oczekującym na Swoje Dzieci. Choć czuję, że może mieć złamane Serce, to nie jestem przekonany, czy tak można to określić. Jednak wiem jedno, że ten fakt powinien zniwelować niepotrzebne różnice w poglądach religijnych wszystkich ludzi. Jego czekające na nas Serce jest najważniejsze. Różnice religijne spowodowały w przeszłości ogromne krzywdy społeczne, inkwizycję czy wojny religijne. Poczucie doznanych krzywd i podkreślanie rozbieżności między wyznaniami trwa niestety do dziś. Ta sytuacja wciąż przedłuża oczekiwanie i samotność Boga.

Warto podkreślić, że więź między Sercem Boga a sercami ludzi jest jedynym skutecznym kontaktem między Nim a nami. Bóg bowiem nie może bezpośrednio kontaktować się z niedoskonałymi ludźmi. Zawsze pośrednikami byli aniołowie, a w późniejszym czasie również Jezus Chrystus.

Dlatego w moim opracowaniu proponuję budować swojego rodzaju uniwersalną płaszczyznę dla pogodzenia różnych poglądów religijnych, szczególnie mających miejsce wśród chrześcijan. Próbuję zastosować zwykłą ludzką logikę, aby trafić do każdego, zarówno wierzącego, jak i niewierzącego. Oznacza to też, że sam wierzę w potęgę rozumu ludzkiego, w działanie naszego sumienia i w pierwotną mądrość zakodowaną w każdym człowieku. To daje mi nadzieję, że kiedyś ukoimy Serce Boga. Napiszcie i wy o tym w swoim liście miłosnym do Naszego Ojca.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 Strona internetowa - ISTOTA -”Dotyk wieczności”